Powiadają, że ludzie pozytywnie nastawieni do świata są zdrowsi i dłużej żyją. I mają rację. Endorfiny, umiejętne radzenie sobie ze stresem, wspierają w ten sposób naszą odporność. Najgorsze, co możemy zrobić, to pracować lub żyć w ciągłym stresie. Wiek XXI to czas, gdzie co druga choroba ma podwaliny długofalowego stresu. Nie możemy na to pozwolić!
Faktem jest, że to, co i jak jemy, ma duży wpływ na nasze zdrowie. Najzdrowsza dieta to taka, gdzie jemy jak najmniej przetworzoną żywność. Idealnie by było, gdybyśmy sami uprawiali warzywa, owoce i przyprawy (hortiterapia), codziennie zażywali kąpieli leśnych (lasoterapia), pracowali w ukochanym miejscu i mieli sporadycznie jakiś problem. Niestety, nasz styl życia, praca i warunki, w jakich żyjemy, nie zawsze pozwalają nam np. uprawiać własne warzywa czy gotować sobie samemu posiłki, a co dopiero znaleźć czas, by zażywać kąpieli leśnych. Nie ukrywam, że nasze zdrowie fizyczne i psychiczne zależy od ustalenia priorytetów. Przez 12 lat mieszkałam w dużym mieście. W kamienicy, bez ogródka. Przez pierwszy rok zachłysnęłam się pizzeriami, restauracjami, naleśnikarniami... I po roku poważnie zachorowałam na grypę. Kiedy ja ogólnie nie choruję. Zastosowałam leczenie domowymi sposobami, ale to było za mało. Okazało się, że ostatni rok żywienia spowodował, że mój organizm miał duże braki. Obyło się bez antybiotyku, ale musiałam zażywać suplementy diety. To uderzyło we mnie jak meteoryt w planetę. Wróciłam do domowego jedzenia, ze składników dobrej jakości, które przywoziłam z domu rodzinnego
(ze wsi), lub kupowanych na lokalnych ryneczkach. Tak układałam sobie dzień, że miałam czas na samodzielne przygotowanie posiłków. Obiad starałam się gotować na dwa dni. Po miesiącu nabrałam takiej wprawy, że nie odczułam braku czasu na gotowanie. Potem okazało się, że w życiowym pędzie miasta ten czas w kuchni stał się czasem spokoju, przyjemności i odpoczynku. Jedynym problemem było pozyskanie moich ukochanych dzikich roślin jadalnych. Dlatego, gdy jeździłam na weekend do rodzinnego domu na wsi, uzupełniałam zapasy: kisiłam, suszyłam, robiłam pesto. Udowodniłam sobie i innym, że można zadbać o siebie nawet w wielkim mieście.
Oprócz stosowania odpowiedniego jadłospisu powinniśmy także hartować nasze ciało, nie przejadać się i dbać o to, by wykonać 10 tysięcy kroków dziennie. Najlepiej w lesie, gdzie spotkamy spokój, dotlenimy organizm i odpoczniemy od elektroniki.
Filozofia mojej Babci była taka: by być zdrowym, powinniśmy jeść to, co Matka Natura nam...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań czasopisma "Naturoterapia w praktyce" w roku + wydania specjalne
- Nielimitowany dostęp do całego archiwum czasopisma
- Dodatkowe artykuły i filmy
- ...i wiele więcej!